- ŻE CO?! - krzyknęła Camila zrozpaczona, tym, że ich szkoła Colorsfairy zostanie zamknięta na zawsze. Wątpiła w to, że kiedyś dyrektorowi uda się ją odkupić. Wydałby na to cały swój majątek. 200 miliardów to tutaj mało. Chyba. - Jak to możliwe?! Dlaczego! Ja chcę zostać w Ameryce! Nie wyjeżdżam do żadnego Londynu!
- Żeby dostać się do Hogwartu, trzeba być w Londynie! Zresztą, twoja siostra i brat, również wybierają się do Londynu, Amy, Max! - zawołała ich pośpiesznie rodzicielka. Wywróciła oczami, i otworzyła zamknięte drzwi tak gwałtownie, że Max i Amy się przewrócili. - Dlaczego podsłuchujecie?
- My?! - zawołali razem. - My niby podsłuchujemy! - mówili jakby chórem. Czasem można było ich porównać z zachowania do bliźniaków, jednak wyglądem łączyła ich tylko jedna cecha - oczy - to był ich zdecydowanie atut.
- Mamo, dzielę to samo zdanie co Camila, nie mam ochoty się wybierać do tego... Tego czegoś - prychnął Max. - A poza tym, to mój ostatni rok szkolny i nie zamierzam spędzić go w najbardziej deszczowym miejscu na ziemi! Amy mnie poprze...
- Tak naprawdę, to mi to nie przeszkadza - wzruszyła ramionami, a Max wytrzeszczył na nią oczy. - Fajna by była taka odmiana. W Ameryce zawsze jest zanieczyszczone powietrze, a w Hogwarcie, z tego co słyszałam jest wspaniałe...
- Och, ty i to twoje powietrze! - przerwał jej Max i wywrócił oczami. - Halo! To ja tu jestem najważniejszy! - Camila wymknęła się z salonu i nawet ich mama wyszła, ponieważ nie chciała słuchać ich kłótni.
- Max! Nie denerwuj mnie! - wyjęła różdżkę, a chłopak wywrócił oczami. - Mama mnie nauczyła tego zaklęcia...
- Co?! O żesz ty... Nie! - chciał wybiegnąć jednak Amy krzyknęła:
- Colloportus! - Drzwi od razu się zamknęły, a Max zaczął piszczeć. Z kuchni było słychać chichoty Camili.
- No weź! Nie wziąłem różdżki z mojego pokoju! - piszczał. - Zlituj się, człowieku, błagam cię!
- Alohomora. - Dziewczyna zaczęła się śmiać, a Max ze śmiechem pobiegł do swojego pokoju. - Fajnie jest robić takie przedstawienia.
- Nauczysz mnie jak rzucać Duro? - spytała Camila, kiedy weszła z miską cukierków do pomieszczenia.
- A po ci Duro? A poza tym, nie znam zaklęcia odwrotnego, o ile taki jest... No i to jest proste, kobieto, ty naprawdę pójdziesz do czwartej klasy? - zachichotała. - Rzuca się to zaklęcie jak każde inne.
- A mama powiedziała, że potrzeba lata ćwiczeń - zmarszczyła nos. - Mniejsza, dzięki!